Moi mili goście :)

poniedziałek, 26 października 2015

Pierwszy raglan

Tadam tadam - mój pierwszy raglan.


I znowu strasznie długo dojrzewałam do tego pierwszego sweterka robionego od góry. Włóczka Holst Garn Coast w jedynie słusznym, zielonym kolorze czekała od grudnia 2014. Dosyć szybko zrobiłam próbkę i sporo wody w Wiśle upłynęło, zanim w lipcu wzięłam się do roboty.


Chciałam się nauczyć zasad, dlatego nie dziergałam według gotowego wzoru. Skorzystałam z kursu Intensywnie Kreatywnej. Wiedziałam, że sweter ma być prosty, z jakimś ażurkiem na przodzie, albo na rękawach. Najwięcej czasu zabrało mi właśnie wybranie odpowiedniego ażuru. Kupowałam książki z wzorami, wertowałam projekty na Ravelry. Po teście chusty Aguo Hani Maciejewskiej, nie miałam już więcej wątpliwości, wykorzystałam jej piękną bordiurę.


Sweter robiłam na drutach KP 2.75 mm, żyłka 120 cm. Na rozmiar 42 zużyłam ok. 170 g wełenki, czyli 3.4 motka. Muszę przyznać, że Coast jest bardzo wydajny, ale nitka rwie się przy silniejszym naciągu, trzeba na to uważać. Zaczynałam 5 razy, dekolt ciągle mi się przekręcał, doprowadzało mnie to do białej gorączki. Dalej mam z tym problem, właśnie sprułam kilkanaście rzędów nowego swetra, wrrrrr.


Rękawy dziergałam jednocześnie, na początku nie mogłam się ogarnąć z 2 motkami, Makneta w Toruniu doradziła schowanie wełny do rękawów. Pomogło, poszło znacznie sprawniej. Dziękuję! 
Zakończyłam dół, rękawy i dekolt krótkim ściągaczem 2 prawe, 2 lewe, zamknęłam oczka wg tego tutorialu

Magdzie - Okruchowi, dziękuję za nieustający doping :)

Sesja zdjęciowa sweterka została zrobiona w świdnickim Parku Centralnym.







Takie piękne żakardowe mitenki przytargałam ze spotkania robótkowego we Wrocławiu. Lucja - ithija jest prawdziwą Mistrzynią :) Dziękuję Kochana, nie rozstaję się z nimi nawet na moment.

piątek, 23 października 2015

Szafa

Od dawna marzyłam o szafie garderobianej i w końcu to moje marzenie się spełniło. Zakupy zrobiliśmy w IKEA.


Biała obudowa PAX, dwie pięćdziesiątki i jedna setka o wysokości 236 cm i głębokości 60 cm. Drzwi białe BERGSBO. Kupiliśmy niezbędne półki, szuflady, drążki. Przy skręcaniu okazało się, że przy szafie z drzwiami na zawiasach pierwszą szufladę można zamontować dopiero od siódmej dziurki od dołu i zrobiły się nam się bezsensowne przestrzenie na dole. Na dodatek mamy tak krzywą podłogę, że między jednym a drugim końcem szafy jest ponad centymetr różnicy. Wypoziomowaną szafę należało dodatkowo porządnie skręcić. Przez tydzień mieliśmy w domu plac budowy i rozbebeszenie wielkie. W kolejny weekend znowu pojechaliśmy do IKEA i dokupiliśmy dodatkowe metalowe kosze. 


A także biurko MICKE, dla Patryka, bo ja zaanektowałam jego stare biurko sosnowe. Wpasowało się idealnie w kąt za szafą.


Biurko kupiliśmy na szrocie i potem było mocno eksploatowane przez Chłopaków.  Trafiło do mnie w opłakanym stanie, poważnie myślałam o malowaniu... jednak po porządnym szlifowaniu i lakierowaniu biurko uzyskało trzecie życie. Do szufladek kupiłam porcelanowe gałeczki serduszka w Home&You.



Przy okazji wprowadzania się do szafy, zrobiłam ostrą segregację i odchudziłam nasze garderoby o kilka reklamówek ciuchów. Mocno zniszczone rzeczy poszły do kubła, te nadające się do noszenia, poszły do osób potrzebujących.



Podział półek - jedyny słuszny - Olek ma jedną pięćdziesiątkę, ja mam resztę ;)

Moja ulubiona szuflada w szafie wygląda tak:
 

Metalowy, ażurowy kosz jest idealny do przechowywania włóczek.
Jedyne szaleństwo, to szufladka na biżuterię :) No... jeszcze zaszalejemy z oświetleniem, ale to dopiero za jakiś czas, trzeba odbudować domowy budżet.



To biurowe krzesło już mi tu zupełnie nie pasuje, mam kilka pomysłów, więc się zobaczy ;)

środa, 14 października 2015

Chusta dla Ani

To chyba moja ostatnia Dżungla. Wzór Welcome to The Jungle Iwony Eriksson. Chust wg tego wzoru zrobiłam w sumie cztery i każda jest inna. W zależności od ilości posiadanej włóczki, mniej lub więcej rozszerzałam część środkową.


Włóczka Lana Gatto Super Soft w kolorze naturalnym, czyli barankowym (nr 978) - wełna merino extrafine 50 g - 125 m. 5 motków kupiłam w Biferno.


Używałam drutów KP 4.00 i zużyłam ok. 217 g tej wełenki. Po zblokowaniu chusta nabrała wymiarów ok. 170x40 cm.


 Chusta jest prezentem dla koleżanki Ani. To moja zaległa wrześniowa praca w zabawie u Maknety.







sobota, 10 października 2015

Góry Sowie

GÓRY SOWIE to pasmo górskie w Sudetach Środkowych o długości ok. 26 km (13 km w najszerszym miejscu) między Górami Wałbrzyskimi a Górami Bardzkimi. Góry mają kształt wypiętrzonego wału, występują tutaj malownicze, długie doliny wdzierające się w główny masyw gór. Ze zboczy roztaczają się przepiękne panoramy na okoliczne miejscowości i oddalone pasma górskie. Można uprawiać tutaj wiele rodzajów turystyki – pieszą, rowerową, narciarską i nawet wodną (na Jeziorze Bystrzyckim). Pasmo pokrywa dość gęsta sieć szlaków turystycznych. Między przełęczami – Sokolą (754 m n.p.m.), Walimską (755 m n.p.m.) i Jugowską (801 m n.p.m.), znajduje się część z najwyższym szczytem tego pasma – Wielką Sową (1015 m n.p.m.). 



Na szczycie Wielkiej Sowy znajduje się wysoka na 25 metrów kamienna wieża widokowa wybudowana w roku 1906. W ostatnim czasie odzyskała swoją świetność. Roztacza się z niej jedna z najpiękniejszych panoram górskich, obejmująca praktycznie całe Sudety, ogromną część Przedgórza i spore fragmenty Niziny Śląskiej.


W Górach Sowich można zwiedzić słynne ostatnio podziemne korytarze hitlerowskiego kompleksu „Riese” – Włodarz, Osówka i Walim. 



W Zagórzu Śląskim znajduje się jedno z najpopularniejszych i najpiękniejszych jezior zaporowych w Sudetach - Jezioro Bystrzyckie. 


Kamienna tama w Lubachowie powstała w latach 1911-1914. Ma wysokość 44 m, u podstawy ma 29 m grubości, a w koronie 3,5 m. Korona zapory jest udostępniona do zwiedzania.



Nad Jeziorem Bystrzyckim na Górze Chojna wznosi się Zamek Grodno.



Z wieży rozlega się cudowny widok na okoliczne góry i jezioro.



W każdej miejscowości można znaleźć jakąś architektoniczną perełkę. Poniżej kościół w Sierpnicy


Przez Góry Sowie przebiega nieczynna linia kolejowa ze Świdnicy do Jedliny-Zdrój, niesamowite, niestety niszczejące wiadukty, tory na skalnych półkach, tunele, malownicze stacyjki. Kilka lat temu mieliśmy przyjemność przejechać się spalinową drezyną do Zagórza Śląskiego, wiadukty z tej perspektywy są jeszcze bardziej imponujące.
O historii tej linii oraz planach reaktywacji można było przeczytać w Nr 40 tygodnika Polityka.


Góry Sowie to wspaniałe miejsce na krótkie, jedno, dwudniowe wypady. Dobra baza noclegowa, schroniska, restauracje. Jest tutaj pięknie szczególnie jesienią. I co najważniejsze - Góry Sowie znajdują się w odległości kilkunastu kilometrów od mojego domu w Świdnicy. Serdecznie polecam i zapraszam.